"Mojka i Dziod"

Stary zwyczaj kultywowany dawniej przez młodzież na Żywiecczyźnie. Kawaler chcąc się przypodobać wybrance swego serca, zwykle w noc z 30 kwietnia na 1 maja stawiał przy pomocy kolegów tzw. „Mojkę”. Stawiał ją chłopak dziewczynie na dowód że ją lubi, szanuje a zarazem oświadczał się jej w ten sposób publicznie przed społecznością całej wsi, że ma poważne zamiary aby poślubić ją za żonę. Można ją było również postawić na 1 maja w miejscu publicznym i wtedy spełniała ona ogólniejszą rolę. Była prezentem dla wszystkich, nie tylko wybranej osoby. W domu dziewczyny która nie spodziewała się takiego wyróżnienia następowała wielka mobilizacja. Wypadało bowiem kawalerów za ten trud sowicie ugościć. Cała wieś bowiem żyła tym wydarzeniem. Młodzież zbierała się w domu dziewczyny i goszczono ich do białego rana. Zapraszano muzykę. Tańcom i śpiewaniu nie było końca. Przy takiej okazji można było wyrównać i inne zaległe zobowiązania.

Jeśli któraś z dziewczyn „nie z każdym” szła na zabawie tańczyć, była „wyśmiewna” czy wybredna to wcześniej czy później mogła się spodziewać że się jej kawalerowie „Dziadem” odpłacą. „Dziada” robiono ze szmat i słomy. Zwykle ze starym dziurawym kapeluszem. Przymocowywano go na żerdzi lub wkładano w komin i dokładano starań żeby zbyt łatwo nie można było go powalić czy zdjąć. Czasami przy tej „robocie” nachodził ich ojciec dziewczyny. Musiał się wówczas bardzo sowicie okupić wódką aby zaniechano tej swoistej zemsty. Gdy niepostrzeżenie udało im się dziada postawić, to dziewczynę cała wieś brała „na języki”. Już całe panieństwo miała naznaczone tym że „postawili jej dziada”. Oba przypadki (Mojka i Dziod) zdarzały się też równocześnie ale bardzo sporadycznie. Wykorzystywano czas że uwaga wszystkich skupiona była na „Mojce” i niejako wykorzystywano uśpioną czujność by postawić Dziada.

Żerdź mojki musiała być okorowana, pomalowana (wysoka nawet do 14 metrów), wierzchołek na wys. ok. 1 m pozostawał z gałęziami lub przytwierdzano inne małe drzewko (jodełkę), które przybierano kolorowymi wstążkami, polnymi kwiatkami, bibułą. Były też mojki oplatane pasami kolorowej bibuły a nawet dodatkowo zdobione okrągłym wieńcem, tuż pod jodełką

Obecnie niestety bardzo rzadko spotyka się jeszcze ten zwyczaj na wsi, kultywują go raczej zespoły regionalne w swoich programach

 

A tak opisano ten zwyczaj w książeczce Boży Rok w zwyczajach i obrzędach ludu żywieckiego” “Orli Lot” 1935 r

Około piętnastego kwietnia wybiera się on do lasu w nocy wraz z kolegami. Tutaj ścinają wysoki i to możliwie najwyższy świerk i niosą go do domu tego kawalera. Tutaj obcinają ten świerk z gałęzi i obdzierają go z kory. Następnie malują go w pasy różnobarwne. Jeżeli ten chłopiec jest ubogi i nie ma pieniędzy na farby, to ubiera drąg bibułą lub pozostawia czysty. Potem małą jodełkę przybijają do świerku na samym wierzchołku, ubierają wstążkami i bibułami. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja idzie chłopak ze swoimi kolegami pod dom swojej dziewczyny. Tutaj przy płocie lub domu kopią dół i stawiają tą "mojkę". Dziewczyna obudzona wstaje i zaprasza ich do domu. Wtedy sprowadzają sobie muzykę i bawią się do rana. Na piętnastego maja gdy ta jodełka przybita do szczytu drąga zwiędnie, przychodzi znowu ten chłopiec z kolegami i przybijają nową jodełkę i znowu bawią się do rana. Jeżeli zaś chłopiec chce pokazać, że nie kocha danej dziewczyny, to robi dziada ze starego ubrania i ze słomy. W nocy niespostrzeżenie idzie do domu ,dziewczyny i wsadza tego dziada do komina. Rano kiedy dziewczyna wstanie i zapali w piecu, to dym idzie na izbę. Więc szukają gdzie jest komin zatkany i gdy zobaczą dziada to go wyjmą. Potem kiedy się dowiedzą o tem inne dziewczęta, to się śmieją. Na wzór “majki” robią murarze i cieśle tak zwaną "zieloną". Kiedy postawią dom pod dach to biorą małą jodełkę i przybijają ją do krokwi., Następnie wieczorem huśtają gospodarza, a ten im robi małą zabawę.

Inf. Witold Kądzielawa i Ferdynand Przeworczyk, wieś Łękawica

 

"Mojka" i "Grojcowianie" na 52. Festiwalu Folkloru Górali Polskich – Żywiec 2021