Duet skrzypka i dudziarza na Żywiecczyźnie należy do najświetniejszych przykładów tradycyjnych kapel w Polsce. Żywiecka muzyka (gwarowa nazwa kapeli), podobnie jak podhalańska, wielkopolska, mazowiecka płynnie przechodzi w swych realizacjach od śpiewu tancerza/tancerki poprzez grę kapeli do tańca. Wszystko jednak skupia się na osobach i umiejętnościach instrumentalistów, którzy zaraz po wystąpieniu solistów zamawiających śpiewem melodię organizują przebieg tańca. Na Żywiecczyźnie będziemy słyszeć nieco inny cykl, ale o wspólnych składowych: od śpiewu do tańca. Część śpiewana jest na płycie swoiście karpacka, usłyszymy rozśpiewane nuty (czyli melodie) różnie nazywane: holne/holskie, owczarskie/o uowieckach, wałaskie, polne. Ich istotą jest plenerowość, melodia przeciągła i dawne właściwości tonalne wyrosłe zwłaszcza ze skal dętych instrumentów pasterskich (skala lidyjska). Śpiewaczki/śpiewacy dają pełny, nawet forsowany nieco głos w wysokim rejestrze, aby, w pierwotnych intencjach, jak najdalej był „niesiony po groniach” lub też aby, jak mawiała jedna ze śpiewaczek, „zwoływać miłość”. Zwłaszcza pierwszy blok nagrań, pochodzący ze zbiorów Polskiego Radia w Krakowie, zawiera najlepsze popisy śpiewaków, którzy tym razem nie w plenerze, ale przed muzyką, jak dawniej bywało na weselach i zabawach, potwierdzają, że umieją śpiewać po swojemu. Najważniejszymi postaciami tej pamiątkowo-archiwalnej płyty są jednak skrzypek i dudziarz. Tylko na Żywiecczyźnie spoglądają na siebie, niekiedy obróceni lekko ku sobie. Obaj instrumentaliści dają z siebie wszystko i wszystko co możliwe wydobywają ze swych instrumentów. Dlatego też na Żywiecczyźnie spotykamy niezwykłe bogactwo zdobień melodii, rozmaitość wariantów, które charakteryzują się tym, że ich zakres wzrasta wraz z przebiegiem gry. Jedynie na Żywiecczyźnie dudziarz umie grać „do skoku”, jak mawiał Władysław Pluta, czyli naciskać sprężyście worek napełniony powietrzem tak, by rytmicznie dzielić rozbrzmiewanie tonu niskiego zwanego hukiem, który stale towarzyszy melodii wykonywanej na gajdzicy. Zwłaszcza Władysław Pluta, skoligacony z Byrtkami, celował w rytmizowaniu huku. Na Żywiecczyźnie dudziarz (np. Edward Byrtek) przejmuje gesty tancerzy, czy to lekko obracając się w miejscu, czy odpowiednio przytupując. Stąd słyszymy w rejestracji mikrofonowej niekiedy lekką zmianę głośności huku [nr 20].