Noworoczne budzenie życia

Noworoczne budzenie życia

 

Noc sylwestrowa; kończy się rok 2009, zaczyna 2010. O północy w kieliszkach musuje szampan, w niebo strzelają sztuczne ognie. Z telefonów komórkowych płyną tysiące sms-ów z życzeniami do przyjaciół i krewnych, którzy tej nocy są dalej niż poza zasięgiem rąk gotowych do uścisków. Internet pełen jest krążących drogą elektroniczną kolorowych okolicznościowych kartek. Nowe wypiera stare – to powiedzenie nabiera podwójnego znaczenia i aktualności, gdy przyglądamy się zmianie obyczajów związanych z pojawieniem się nowej daty w kalendarzu w miejsce starego roku.A przecież dopiero od niedawna wysyłamy życzenia noworoczne w eter sms-ami. Większość z nas pamięta, że niedawno składało się je zupełnie inaczej. To „inaczej” najpełniej dotyczy tradycji ludowej, gdzieniegdzie jeszcze żywej, mimo internetu i procesów globalizacji. W kulturze ludowej rozpoczęcie Nowego Roku to moment przełomu, graniczny dla dwóch czasów. Taki szczególny moment wymagał obrzędowej obudowy.

 

 

Szczególny czas przełomuW tradycyjnej kulturze ludowej zimowy czas przełomu to zarazem okres świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Te niezwykłe w sensie kulturowym dni bogate są w różne obrzędy i zwyczaje, w treści symboliczne. Bogactwo to ma kilka źródeł: w kulturze antycznej, w chrześcijaństwie, w prastarych słowiańskich wierzeniach pogańskich. Elementy zaczerpnięte z tych źródeł splotły się tak bardzo, że po wiekach trudno je rozsupłać, powstała z nich nowa jakość.

 

Image

 

Sens wielu obrzędów ludowych, kultywowanych na naszych ziemiach w tym zimowym czasie, wynika z tradycji rolniczych zajęć naszych przodków, ściśle powiązanych z rytmem przyrody. Oto kiedy przychodzi listopad i grudzień – przyroda usypia, obumiera, kończy się wegetacja roślin, kończą zajęcia agrarne. Tygodnie listopadowe i grudniowe są trudne: dni krótkie, a noce długie, ciemne. Grudzień byłby zatem miesiącem trudnym do zniesienia, gdyby nie bliskość świąt Bożego Narodzenia – i nadzieja na odrodzenie jasności słońca, powracanie długiego dnia, blasku, życia. Nie przypadkiem zatem obchodzimy te święta właśnie w dni zimowego przesilenia astronomicznego, gdy kończy się zjawisko skracania dnia i kulminacji długich nocy. Co rok czekamy więc z niezmiennym utęsknieniem na święta (to radosne oczekiwanie znają i dzieci, i dorośli, nawet jeśli krytykują obecną komercjalizację świąt oraz amerykanizację niektórych zwyczajów), a potem na Nowy Rok, niosący nową nadzieję.

 

Image 

W polskiej tradycji ludowej Nowy Rok wpisywał się w cykl Godnich Świąt (Godami lub Godnimi Świyntami nazywano Boże Narodzenie także na Śląsku). Ale Nowy Rok (i następujące po nim święto Trzech Króli) rozpoczynał zarazem okres specyficznego chłopskiego karnawału, w czasie którego w wielu miejscowościach krążyły grupy przebierańców, wnoszące do zagród i domów ruch, hałas, muzykę, wygłaszające oracje z wierszowanymi życzeniami. Hałas, ruch, przebrania, maski – to przywoływanie symbolicznego chaosu, uprawnionego w tym właśnie szczególnym czasie. Chaosu, z którego narodzić się musi nowy porządek i nowe życie. Nowe życie jakże ważne dla społeczności agrarnych, których byt zależny był od łaskawości przyrody, od jej hojności, płodności. Trzeba było zatem zadbać o przychylność przyrody, obudzić śpiącą zimowym snem ziemię, zapewnić sobie na przyszły rok urodzaj i obfitość – w polu, w oborze, w komorze.Zgiełk, chaos, witalność, czyli ludowy karnawałLudowy karnawał, rozpoczynający się w Nowy Rok, to zupełnie inne formy niż zapamiętane przez niektórych dawne bale mieszczańskie z kotylionami i loteriami fantowymi. W niektórych wiejskich okolicach przetrwały do dziś związane z tym okresem zwyczaje i obrzędy o archaicznym scenariuszu, pełne ukrytej symboliki i znaczeń, których sens warto poznać. Najciekawszym przykładem są noworoczne korowody przebierańców, zwanych potocznie Dziadami, charakterystyczne dla części wsi Beskidu Żywieckiego, położonych w górnym dorzeczu Soły – od Żabnicy i Milówki po Zwardoń.

 

Image

 

Grupy Dziadów są liczne, ponad dwudziestoosobowe. Tworzą je młodzi mężczyźni, kiedyś wyłącznie kawalerowie, choć dziś ta zasada nie jest już rygorystycznie przestrzegana, a przewodzi im Komendant, który czuwa nad przebiegiem całej akcji. Uczestnicy – aktorzy z grup Dziadów – w adwencie przygotowują swoje stroje i maski, które wprawdzie przechowywane są z roku na rok, ale zawsze coś trzeba odnowić, naprawić, uzupełnić. Wyruszają do akcji w ostatni dzień starego roku i w pierwszy dzień nowego.Postaci poprzebierane są w fantastyczne kostiumy, niektóre bardzo pstrokate. Twarze kryją groteskowe maski. Przebrania i maski to też element symbolicznego chaosu – zniknął oto zwyczajny porządek, pojawiają się istoty inne, niezwykłe, schowani za maskami aktorzy tworzą nową postać. W każdej grupie Dziadów występują m.in. cztery Konie w wielkich czapach oklejonych kolorową bibułą. Konie przyciągają szczególną uwagę gapiów specyficznym tańcem przy dźwiękach dzwonków, którymi obwieszone są stelaże ich „korpusów”. W skład grupy wchodzą także dwa diabły (gwarowo Debły) – czerwony i czarny, Śmierć, Pachołkowie do koni, Niedźwiedź (zazwyczaj dwa), Kominiorz, Druciorz, Snurkorz (zwany też Macinulą lub Macidulą), Dziad i Dziadówka, Żyd i Żydówka, Cygon i Cygonka, Młodo Pani, a także inne postaci, wśród których pojawiają się też nowe, na które pomysły podsuwa współczesny świat, np. Telefonista czy Fotograf.

 

Image

 

Warto zwrócić uwagę na symbolikę postaci. Są wśród nich alegoryczne (śmierć, diabły), które przypominają o istnieniu dobra i zła. Są postaci „obcych” – bądź etnicznie (Cygan, Cyganka, Żyd), bądź należących do obcych tradycyjnej wsi profesji (niegdyś wędrowni dziegciarze, fotograf itp.). Są wreszcie maszkary zwierzęce (kozy, konie, niedźwiedzie), które wnoszą siłę, witalność, przypominają o płodności przyrody, „zamawiają” ją na kolejny rok.Dziady wędrują od zagrody do zagrody z muzyką (najczęściej zapewnia ją heligonka i bęben lub wakat – prosty instrument perkusyjny), są grupą bardzo hałaśliwą, i ruchliwą. Rytm akcji wyznacza trzaskanie batów, gwizdki Pachołków, dzwonki zawieszone na uprzęży Koni, grzechotanie puszek przyczepionych do kostiumu np. Druciorza. Poza krótką formułą życzeń, wygłaszanych w kolejnych zagrodach przez Komendanta lub Młodą Panią, nie ma tam innych ról mówionych, ale pełna temperamentu i zgiełku akcja. Etnologowie (Krystyna Kwaśniewicz, Maria Romowicz, Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, Maria Fiderkiewicz) zwracają uwagę na taki jej szczególny moment, jak popisy Koni i Niedźwiedzi. Otóż na rozkaz Pachołków Konie skaczą przez ognisko z płonącej słomy, w ognisku tarzają się Niedźwiedzie gasząc je swymi kudłatymi cielskami, Konie przeskakują przez leżące Niedźwiedzie, tańczą, po czym same padają jak martwe, a za chwilę na dany sygnał „ożywają” i tańczą ze zdwojoną energią. Ten fragment widowiska to bardzo archaiczny scenariusz; zawiera w sobie symbolikę śmierci i odrodzenia. To alegoryczne przedstawienie walki życia ze śmiercią, wiosny z zimą, dobra ze złem.

 

Image

 

Dziady noworoczne z góralskich wsi żywiecczyzny to obraz tego, co najistotniejsze w obrzędach i zwyczajach tego szczególnego momentu, jakim jest początek „nowego czasu” – nowego roku kalendarzowego, ale przede wszystkim słonecznego i gospodarczego. To działanie podjęte w celu zapewnienia w nowym roku pomyślności, obfitości, zdrowia, siły płodności. Dziady i ich barwne stroje i maski są coraz lepiej znane również poza obszarem pierwotnego występowania tego widowiska, rozsławione są dzięki organizowanemu od wielu lat (zawsze w styczniu) przeglądowi folklorystycznemu pod nazwą Gody Żywieckie. Komplet kostiumów i masek grupy Dziadów ze Zwardonia (a także maski z innych wsi) ma w swych zbiorach Muzeum Śląskie – można je było zobaczyć wraz z rekwizytami i kostiumami innych grup obrzędowych na wielkiej wystawie w siedzibie muzeum w Katowicach na przełomie 2004 i 2005 roku, przeniesionej rok później do Muzeum Miejskiego w Tychach.

 

Image

 

Warto dodać, że na przedmieściu Żywca, w dzielnicy Zabłocie, podobną do Dziadów grupę stanowili Jukace. Ci mogli wędrować od domu do domu tylko w obrębie swego przedmieścia, nie wolno im było przekraczać mostu na Sole (tak mieszczanie żywieccy bronili się niegdyś przed innością świata przedmieścia o plebejsko-żydowskim charakterze).Na przykładzie opisanego zwyczaju noworocznego widać, jak bardzo intensywnie odczuwał kiedyś człowiek ważność przełomowych momentów w rocznym cyklu kalendarza; ile podejmował działań, głęboko symbolicznych, aby zapewnić sobie pomyślność w kolejnym roku. Ile wysiłku wkładał, aby skłonić siły natury do hojności, przychylności. Zanim wiosną wyszedł w pole do pracy przy orce i siewie, zimą przypominał poprzez występujące w obrzędzie maszkary zwierzęce, symbolizujące witalność, płodność, że mu na tych właśnie darach natury szczególnie zależy.Ten sens symboliczny wyraźny jest również w obrzędach związanych z końcem karnawału (a ten w tym roku przyjdzie wyjątkowo wcześnie, już na początku lutego). W niektórych wsiach śląskich, zwłaszcza w okolicy Raciborza i Gliwic, w ostatki odbywa się wodzenie niedźwiedzia (albo wodzenie bera). Po wsiach krążą grupy przebierańców, w których najważniejszą postacią jest Niedźwiedź w kostiumie wykonanym ze słomy. A zatem znów mamy postać zwierzęcą, pełną mocy, symbolizującą witalność przyrody. Wykonany ze słomy kostium Niedźwiedzia przypomina o wegetacji, o całym agrarnym kontekście obrzędu. Ostatki to czas, kiedy bliski jest koniec zimy, wszyscy czekają na wiosnę, a zatem to budzenie życia przez hałaśliwe grupy przebierańców trafia we właściwy moment. Przypomnijmy – hałaśliwość opisywanych grup, tańce, tupanie, trzaskanie z batów, towarzyszenie kapeli ma na celu zapewnienie sobie płodności przyrody, obudzenie jej, żeby obficie w nowym roku rodziła.Cieliczki jak w lesie jedliczkiCzas przełomu zachęca, żeby o przyszłą pomyślność symbolicznie zadbać nie tylko poprzez widowiskową akcję, ale także poprzez dary i słowa. Nie wszędzie chodziły np. grupy Dziadów noworocznych. W innych miejscowościach tradycyjnymi formami zabiegania o pomyślność w rozpoczynającym się roku były odwiedziny różnych grup winszowników, którzy słowem i symbolicznymi darami starali się sprowadzić na odwiedzany dom wszelkie dobro, zdrowie i dostatek. Wizyty, składane w Nowy Rok, zawsze były związane ze składaniem życzeń, ale ważna była też sama osoba odwiedzającego. Najlepiej, jeśli pierwszą odwiedzającą dom w tym dniu osobą był chłopiec – to młode życie było dobrą wróżbą na cały rok. Zgodnie z tą zasadą odbywało się noworoczne chodzenie po winszu, np. w Beskidzie Śląskim. Chłopiec wiszowniczek, odwiedzający domy był dobrą wróżbą, przynosił radość i zdrowie na cały rok. Przybycie osoby starej wróżyło, według powszechnych przekonań, nieszczęście. Po winszuchłopcy chodzili przede wszystkim do sąsiadów i krewnych.

 

Image

 

We wsiach Beskidu Żywieckiego dzieci, które w Nowy Rok od świtu chodziły winszować, nazywano nowoletnikami. Dzieci szły z życzeniami w pierwszej kolejności do swoich chrzestnych (potków). Krystyna Kwaśniewicz pisze, że w latach międzywojennych dla nowoletników, zwłaszcza dla swoich chrześniaków, kobiety piekły specjalne małe chlebki, smarowane po wierzchu bryndzą, jako podziękę za życzenia. Po wojnie obdarowywano winszowników drobnymi kwotami pieniędzy. Teksty noworocznych powinszowań były zbliżone do tych, które składano przy kolędowaniu rozpoczynanym w dzień świętego Szczepana (czyli drugi dzień świat Bożego Narodzenia). Nie ma w nich jednak odwołań do nowonarodzonego Jezusa, jest za to długa lista życzeń obfitości wszelakiej w polu, oborze i komorze. Krystyna Kwaśniewicz zanotowała np. w Żabnicy takie życzenia:Na scyńści! Na zdrowi!Na tyn Nowy Rok!Żebyście byli zdrowi, weseli,jako w niebie janieli cały rok! Żebyście mieli wszyjskiego dości– jak na połaźnicy uości!Żeby się wom darzyło, rodziło,kopiło – dyślem do stodoły uobróciło! Żebyście mieli pełne kumory, pełne pudła – żeby wom gospodyni u piecanie schudła! Żeby się wom darzyło żyto – jak koryto, psenica – jak renkawica, ziomnioki jak buroki,buroki – jak przetaki!Uowiesek wąsaty – coby byłgospodorz bogaty!Wołków, jak w płocie kołków,uowiecek, jak w lesie mrowiecek!Świnie – jak skrzynie,cielicki – jak jedlicki, konie – jak gronie! Coby biołe grzywy mioły,coby trzema pługami uorały! Jak nie trzema – to dwoma,jak nie dwoma – to jednem, ale godnem!Tak wom Boze dej!Tekst takiej oracji był wykrzykiwany szybko w jednostajnym rytmie. Zwraca uwagę nie tylko sposób wygłaszania i długość tekstu tych rymowanych życzeń, ale także potrzeba ogarnięcia w nich wszystkich sfer życia i działalności rolniczej obdarowywanych tymi życzeniami osób. Podobnie konstruowane były powinszowania wygłaszane we wsiach Beskidu Śląskiego. Małgorzata Kiereś zanotowała np. takie:Winszujym wom szczęścio,zdrowio ma tyn Nowy Rokaji na delszi czasy.Żebyście byli weseli jakow niebie anieli cały rok.Ale nie jyny na Nowy Rok,ale na delszi czasy.Żeby się wom chowały cieliczkijak w lesie jedliczki,byczki jak w lecie buczki,owieczki jak w lesie mrowieczki,żeby wom w studni nie zabrakło wody,żeby wom krety nie robily szkody,żebyście mieli pełno zboża w stodole,a piniyndzy w komorze.Aby się wom dzywki powydowały,a pachołcy pożynili,A mnie małego winszowniczkana wiesieli zaprosili.To Bóg dej! Łatwo zrozumieć, że taka obfita w dobre życzenia oracja może być traktowana jak dar. Za te słowa-dary należało się zatem darem odwzajemnić. Oczywiste było zatem obdarowanie winszowników drobnymi datkami pieniężnymi. Łacińska maksyma do ut des (daję, abyś dał) sprawdza się i w tym przypadku.Przytoczone przykłady pochodzą z terenów górskich, ale podobne teksty wygłaszanych długich powinszowań występowały niegdyś również na nizinnych obszarach Śląska. W Kryrach na ziemi pszczyńskiej Jan Tacina zanotował przed wielu laty taki tekst, będący z kolei podziękowaniem za datki (notatki w zbiorach Towarzystwa Miłośników Pszczyny):Bóg wam zapłać, panie gospodarzu,Za te kolende.I wam także, moja gospodynko,Niech się tak stanie.W domu i na polu,w ogrodzie, na roli,Jabłka, pszenica, owies, jarzyca.Każda krówka niech się wam ocieli,Żeby mlyka dawa.Każda kurka trzy razy kurczątkaw roku oddawa.Świnie i prosięta, jagnięta,cielęta, by się chowałyI tluste były.Konie wasze, a także źrebięta,niechaj wierzgają.Za to wielkie szczęście, Daj go panie Boże,Gospodarzowi. Wszystkie przytoczone teksty uzmysławiają, jakie wartości w życiu naszych przodków były najbardziej cenione. Pomyślność, dobre efekty gospodarowania zależały nie tylko od umiejętności człowieka, ale i od łaskawości przyrody. Stąd w tradycjach naszej ludowej kultury tyle przykładów działań podejmowanych na początku nowego Czasu – a więc na początku Nowego Roku – dla zapewnienia sobie pomyślności. Działań z pozoru ludycznych, ale mających głęboki sens symboliczny.

 

Image 

KarnawałMamy zatem w polskiej tradycji chłopski karnawał – korowody, przebierańcy, maszkary, maski – i mieszczańskie bale. Warto dodać, że jeszcze w latach międzywojennych w śląskich rodzinach wieczór sylwestrowy spędzany był raczej w domu, w atmosferze zbliżonej do wieczoru wigilijnego. Elementy krotochwilne wprowadzał zwyczaj zezwalający w noc sylwestrową na różne psikusy (wynoszenie furtek w pole, zamazywanie okien itd.). I w miastach, i w mniejszych miejscowościach karnawał zaczynał się na dobre po święcie Trzech Króli, zamykającym okres Godów (Bożego Narodzenia). Różne organizacje, stowarzyszenia, chóry przygotowywały zabawy taneczne dopiero po tej dacie w styczniu i w lutym. Przy okazji tych zabaw chętnie prezentowały swe przedstawienia amatorskie zespoły teatralne. Przykłady takich spektakli znajdziemy między innymi w starych kronikach licznych na Śląsku chórów.

 

Image

 

Dziś mamy bale sylwestrowe, zabawy w klubach, prywatki, fajerwerki. Ale tam, gdzie przetrwały tradycyjne formy witania Nowego Roku, a także inne zwyczaje związane z karnawałem, zwłaszcza z ostatkami – tradycja trwa, a nawet odradza się z nową siłą. Sprzyja temu zjawisko społecznej akceptacji dziedzictwa kulturowego, dostrzegania jego wartości. Prestiżowe stało się uczestnictwo w pokazach tych zwyczajów, np. w festiwalu Gody Żywieckie, ale ważne jest, że Dziady czy winszownicy chodzą po wsi spontanicznie, z potrzeby serca i z mocy kulturowego nakazu. Paradoksalnie tendencje te wzmacnia ruch migracyjny. Rodacy, którzy zaczęli wyjeżdżać za granicę, zauważyli, że także na Zachodzie pielęgnuje się tradycję, że nie pozostaje to w sprzeczności z nowoczesnością i postępem cywilizacyjnym. Zdarza się więc, że wyjeżdżający do pracy do Niemiec i Holandii mieszkańcy wsi pod Gliwicami biorą sobie urlopy na ostatnie dni karnawału, żeby przyjechać do rodzinnej miejscowości i wziąć udział w ostatkowym wodzeniu niedźwiedzia. Kultura jest dynamiczna; nowe i stare splata się nieustannie.

 

tekst: Maria Lipok-Bierwiaczonek foto: Marek Jurasz