Beskidzka buchta

Beskidzka buchta

 

Beskidzka buchta

 

Dawniej, gdy bieda w dom zaglądała

A matka dzieci wykarmić musiała

Wiekowy przepis wciąż odtwarzała,

Więc swoim córkom go przekazała:

- „Z siedmiu składników zawsze rób ciasto,

mąka, sól, cukier, świeżutkie masło.

Musisz mieć drożdże – tak z 10 deko.

 

Do tego jeszcze jajka i mleko.

Wpierw rozrób drożdże – tak jak należy!

wszystko „na oko” gaździna mierzy:

Cukier, sól, drożdże, mąki łyżeczkę

Wraz z ciepłym mlekiem mieszaj chwileczkę.

Niech sobie zaczyn w cieple poleży

A ty naszykuj mąki do dzieży.

To jest dopiero pracy początek

Bo jeszcze musisz przesiać tą mąkę

I dodać do niej choć jedno jajko

A jeśli za mało to jeszcze żółtko,

wtedy to drożdże weź już z zapiecka

na pewno pełna będzie już niecka.

Wylej ten zaczyn do białej mąki

Wyrabiaj ciasto przez czas niejaki.

Mocno warzechą o dzieżę uderzaj,

Nawet sto razy – to mamie wierzaj,

Wtedy do ciasta powietrza dodasz

I dumny będzie z Ciebie Gospodarz

Bo buchta wielka urośnie z ciasta

A jeszcze lepsza, gdy dodasz masła.

Masła swojskiego – chociaż łyżeczkę

By ciastu smaku nadać troszeczkę.

Dodawaj mąki gdy masz jej mało,

mleka gdy będzie go brakowało.

Gdy ciasto nie lepi ci się do ręki

To znak, że koniec twojej mordęgi.

Na cieście będą pęcherze pękać

Zaś Tobie trzeba już tylko czekać.

Połóż więc ciasto w miejscu gdzie ciepło-

przy piecu - lecz tak by się nie spiekło.

Ciasto to będzie masą sprężystą

więc nakryj dzieżę ściereczką czystą.

Gdy raz urośnie – przygnieć je ręką

Tak aby masa znów była cienką.

Zabieg ten powtórz tak ze trzy razy

A będziesz mieć buchtę jak do sprzedaży!

Wyłóż na blachę ciasto wzorowe

Niech jeszcze rośnie i prawie gotowe…

Układaj na cieście co tylko chcesz

owoce, posypkę, ser – to co zjesz.

Do pieca jeszcze tylko włóż ciasto

I pilnuj ażeby w nim nie zgasło.

Bo buchta musi się dość wypiekać

by się nie spalić, ani by nie paść,

więc ciepło pieca utrzymuj stałe

aby Ci ciasto nie wyszło za małe”.

Od dawien dawna tak radzą matki

I buchty do dzisiaj jedzą ich dziatki.

 

Opracowanie: Anna Kupczak z Juszczyny