Zapusty

 

"Dziadami" nazywają tych, którzy przebierają się i chodzą w dniu Nowego Roku i w "Zapuście" po wsi. W wigilję Nowego Roku i przed niedzielą zapustną umawiają się chłopcy, dokąd mają iść i gdzie się zebrać. W oznaczonym czasie i miejscu zbierają się, przynosząc ze sobą ubrania, powrósła ze słomy i maski. Ubrania bywają stare i podarte. Bluzkę przewiązuje się powrósłem, do którego przymocowuje się zwykle dzwonek. Na twarz nakłada się maskę z papieru, ze skórki króliczej lub kupioną w sklepie. Najbardziej rozpowszechnioną jest maska ze skórki króliczej.

 

Przygotowuje się ją w następujący sposób: z całej skóry wycina się część tak dużą, by mogła zasłonić całą twarz, a w tych miejscach, gdzie mają być oczy i usta, wycina się odpowiednie otwory. Pod otworem na usta przykleja się brodę ze lnu lub wełny owczej. Potem niektóre miejsca barwi się sadzami na czarno. Maskę przywiązuje się do głowy sznurkami. Niektórzy nie używają wcale masek, lecz po prostu całą twarz smarują sadzami lub czarną farbą. Każdy stosownie do swego upodobania przebiera się "na coś innego" - jeden za cygana, drugi za żyda, trzeci za górala, inny za kupca itp. Po przebraniu się każdy bierze coś do ręki, jeden powrósło, silnie skręcone, drugi bicz na krótkim biczysku, inny cep, którego "bijak" owinięty jest szmatami... Tak ubrane towarzystwo wyrusza wieczorem w drogę. Idą od domu do domu, od wsi do wsi i wyprawiają wesołe harce. Czasem po drodze zaczną pokazywać figle, które zwabiają dzieci. Wtedy. ... “dziady" biegną za niemi, biją batami i cepami w niemiłosierny sposób. Z tego powodu powstaje we wsi nieopisany hałas, wycie i skomlenie psów, krzyki i wołanie o pomoc. Czasem dorosły stanie w obronie dziecka, ale to nic nie pomoże, bo samego obrońcę tak zbiją, że rad nie rad musi uciekać. Bo cóż dziwnego! Przecież jedna osoba przeciw dwudziestu nic poradzić nie może. Tymczasem. "dziady" wędrują dalej i czynią swoje. Czasem z wrzaskami i hukami wpadają do chat, biją cepami i batami domowników a dzieci wiążą powrósłami i wynoszą je w pole. Wtedy w domu powstaje wielkie zamieszanie. Innym razem wchodzą całkiem spokojnie i urządzają tutaj przedstawienie w rodzaju komedji, która wprawia domowników w doskonały humor. Jednak niedługo to trwa... bo oto "dziady" przerywają swoje przedstawienie, biją domowników, zrzucają garnki z pieca i wypadają na pole.

Karol Stokłosa, wieś Koczurów - “BOŻY ROK” w zwyczajach i obrzędach ludu żywieckiego - 1934