Zmarł Franciszek Maślanka z Mesznej

Zmarł Franciszek Maślanka z Mesznej

 

Ś.p. Franciszek Maślanka (1931-2015)

 

Pominął się nam zacny Gazda i Baca – Franciszek Maślanka z Mesznej. Dożył pięknego wieku – 84 lat. Ale kto znał Franciszka, nikt mu tyle lat nie dawał, bo tym co uderzało najbardziej przy każdym kontakcie z Nim, to była duża witalność bijąca z Jego smukłej i dumnej sylwetki. Opłakujemy Go razem z Małżonką Bronisławą i Rodziną. Ale przede wszystkim dziękujemy Panu Bogu za Jego obecność wśród nas i za to, że ponad ćwierć wieku mogliśmy czerpać z Jego niespożytej energii i działać razem z nim wszędzie tam, gdzie wymagała tego sytuacja, by dawać świadectwo o góralach, wiernych Bogu i Ojczyźnie.

„Malućki przed Bogiem, a mocarny w zyciu”

Franek miał ciekawe życie, bo miał imperatyw działania. Nigdy nie stał z boku, nie dystansował się od spraw publicznych, że mnie to mnie dotyczy i nie czekał, aż inni zrobią za niego to, co mógł zrobić on. Nie obnosił się ze swymi dokonaniami, a przecież miał ich sporo. Franciszek należał do Oddziału Górali Żywieckich Związku Podhalan. Ostatni Zjazd Podhalan w 2014 r. nadał mu honorowy tytuł „Zasłużony dla Związku Podhalan w Polsce”, bo Franciszka poważali wszyscy. Wstąpił do naszej organizacji z pełnym przekonaniem, bo środowisko ideowych górali było tym miejscem, gdzie czuł się dobrze i swobodnie, i mógł bez zbędnego tłumaczenia – a na co, a po co, a dla kogo - realizować swoją góralską - patriotyczną misję. Powie ktoś, misja, przecież to za dużo słowo. Ale nie w odniesieniu do Franciszka. W jego aktywności dało się wyraźnie wyczuć, że nie było to tylko hobby czy zauroczenie góralskim folklorem. To była rzeczywista misja, misja ocalenia dla młodszych pokoleń tego co pradawne i piękne, autentyczne, solidne i nieprzemijające. I ten ryt góralski wyróżniał Franciszka nie tylko w naszym lokalnym środowisku, ale może jeszcze bardziej – szeroko i daleko w Polsce - na papieskich pielgrzymkach czy spotkaniach Rodziny Radia Maryja i Akcji Katolickiej. Franciszek był wiernym i oddanym sługą Kościoła.

„Znać dobrego po ucynku jego”

W Mesznej wielu starszych pamięta go jako jednego z budowniczych kościoła w Mesznej i jako strażaka. Staż w Ochotniczej Straży Pożarnej miał imponujący – ponad 60 lat, licząc od 1954 r. Od szeregowego druha, przez funkcję dowódcy sekcji młodzieżowych, zastępcy naczelnika, doszedł do bojowego stopnia - naczelnika OSP, którym był przez dwie kadencje. W ostatnich latach mógł cieszyć się funkcją Honorowego Naczelnika OSP w Mesznej. W czasie okupacji jako młody chłopak pracował w schronisku na Klimczoku, gdzie rozpoczął współpracę z partyzantką, z komórką Armii Krajowej. Po wojnie służył też pomocą starszym kolegom, pozostającym w konspiracji i ukrywającym się przed bezpieką. To doświadczenie wyniesione z tamtych czasów pomagało mu w różnych życiowych przeprawach. W październiku 2014 r. przy okazji otwarcia Szlaku Papieskiego w gminie Wilkowice, poznaliśmy bliżej mniej znaną kartę z życia Franciszka jako bliskiego współpracownika śp. ks. Józefa Sanaka, pomagającego mu w organizacji pobytów i wizytacji ks. kardynała Karola Wojtyły w Białej i okolicy. Franciszek nie obnosił się z tym, zbywał to najczęściej zagadkowym i pogodnym uśmiechem. I pewnie o wielu Jego zasługach wie już tylko dobry Miłosierny Bóg. Ale w potocznej świadomości Franciszek Maślanka znany był jako Gazda i Baca. To umiłowanie do pracy na twardej górskiej glebie przejawiał od małego. Jako chłopiec pomagał przy gospodarstwie, pasł krowy, by później w dorosłym życiu stać się jednym z godniejszych baców w Beskidach. Jako uznany hodowca owiec był aktywnym członkiem Zarządu Wojewódzkiego Związku Hodowców Owiec, który wielokrotnie reprezentował. Owce miał w swojej gazdówce prawie do końca, jeszcze w ubiegłym roku. Franciszek był szczęściarzem, bo miał przy sobie oddaną towarzyszkę życia, żonę Bronisławę. 58 lat byli zgodnym małżeństwem, bo jak sam mówił: „małżeństwo to musi być takich dwóch, że jak popatrzą na siebie, to wiedzą czego chcą”. I wiedzieli, co robić, żeby się rodzina szerzyła, żeby były dzieci, i wnuki, i prawnuki. I żeby się pobudować, i żeby mieć dom otwarty i gościnny dla drugich, bo „gość w dom, to Bóg w dom”. I tych radosnych i krzepiących spotkań wielu z nas będzie brakować, bo nie omówi się już z Franciszkiem bieżących wydarzeń polskich i światowych i nie omodli się wielu spraw i intencji. Pozostaje, nam modlitwa do Boga Wszechmogącego o wieczną nagrodę dla Niego, święta wiara i niezmienna zasada, którą Franciszek uosabiał swoim życiem:

„W Boga wierz, Jego sie trzim, zaś zapłata ceko w niebie”

Władysław Motyka

Fotografie z pogrzebu ś.p. Franciszka:  https://plus.google.com/photos/117579575612253049755/albums/6128760538750785441